poniedziałek, 22 lipca 2013

Efektywne Zarządzanie Czasem.

Często czas ucieka mi przez palce na "nic nie robieniu" postanowiłam więc, że będę planować co mam robić dnia kolejnego. Dzisiaj dzień pierwszy. Zamieniłam czas poświęcony zwykle na kolejną poranną drzemkę na porcję 40 minutowych ćwiczeń z Ewą Chodakowską. Mam zamiar proceder ten powtarzać od dzisiaj codziennie w końcu sport to zdrowie:) Pomyślałam też, że zarzucanie sobie całego dnia jakimś harmonogramem hurtowo łatwo mnie zniechęci. Może więc stopniowo każdego dnia dorzucając jedną małą aktywność wyrobię w sobie pożądany na cito nawyk zarządzania czasem?
Pogoda zachęca do spacerów, więc codzienną nasiadówkę przed komputerem skróciłam dziś o godzinę wybierając własną dwójkę zamiast komunikacji miejskiej. Kolejny "sportowy"  sukces :) YEAH!!!!
Biorąc pod uwagę fakt, że ćwiczenia z Ewą były zwykle przewidziane na wieczór lub popołudnie zyskałam 40 dodatkowych  minut na inną "pożyteczność" i tu jeden warunek do spełnienia nie może być to aktywność związana z surfowaniem w sieci  tzn na portalach społecznościowych i w innych miejscach www znanych powszechnie jako pochłaniacze czasu wolnego. Muszę się przyznać, że  FaceBook jak i inne dziady znów dzisiaj zjadły mi kawałek życia ot tak grrrr... Jestem niewolnikiem, jakbym rozumu się wyzbyła. Jakby odruch odpalania kompa zaraz po wejściu do domu był jakąś czynnością konieczną, wymuszoną od góry, narzuconą przez licho wie kogo przecież dom to nie "office" nie ma tu "boss'a" możesz robić co chcesz, więc ogarnij się i rób to na co masz ochotę.... i przestań narzekać, że nie masz na nic czasu bo czas się znajdzie trzeba tylko umiejętnie nim zarządzać o!

piątek, 4 czerwca 2010

http://www.youtube.com/watch?v=HJcGme5zclA
Jak ćma do ognia....

piątek, 26 marca 2010

Odwiedziny Herna...














Pierwszą rzeczą jaką dziś rano zobaczyłam po przebudzeniu był Myśliwy Hern pamiętacie go?? To postać z Robin Hooda - pan lasu, półbóg chroniący mieszkańców średniowiecznej Anglii.... Stał w drzwiach mojego pokoju i spoglądał na mnie niby to zaciekawiony niby zatroskany ...wcale nie wydało mi się to arcydziwne ... i chociaż teoretycznie powinnam być przerażona postać Herna nie wzbudziła we mnie paniki ...przez chwilę tylko przebiega zlękniona myśl, że może tą rogatą istotą nie jest Hern tylko Szatan, ale równie szybko spłoszona uciekła tak jakby tylko przebiegła tamtędy zdziwiona... mój mózg rozkręca się powoli i w tym niby pozornym pośpiechu leniwie analizuje całą sytuację tkwiąc jeszcze w marzeniu sennym bredzi w poszukiwaniu wiarygodnych wyjaśnień dla zaistniałej sytuacji....nie dociera do niego totalna irracjonalność .... skoro nie jest to Hern to kto? Czyżby to mój brat zaglądał w trosce o to żebym nie zaspała do pracy sprawdza dlaczego tkwię w łóżku zamiast spędzać czas na porannej toalecie.. prawie usatysfakcjonowana tym rozwiązaniem przyglądam się "bratu" próbując szerzej otworzyć oczy .... hmmm... tylko dlaczego zamiast jego głowy na karku tkwi głowa ni to kozła ni to jelenia.....??? _ Inspiracją jak sądzę była książka, którą właśnie czytam a właściwie jej tytuł "Święto Kozła" autor Mario Vargas LLosa ... Mózg to jednak dziwne urządzenie ;)

poniedziałek, 15 lutego 2010

Przekorność

Umysł płata nam figle.... chociaż bardzo chcemy posiadać nad nim kontrolę to on przekornie nie daje się zracjonalizować .... pozwala na to aby uczucia nami manipulowały.... Fantazjujemy dopuszczamy do tego aby nasze wyobrażenia odbiegały od faktów, wypaczamy słowa, które padają z ust innych, interpretujemy je na własny użytek ubierając w subiektywne prawdy wypierając wszelaki obiektywizm, który nie pasuje do naszych marzeń. Zazwyczaj taki stan rzeczy doprowadza nas do przeżywania skrajnie negatywnych emocji potocznie zwanych "dołami". Gdyby można było oprzeć się pokusie tworzenia wyimaginowanych zdarzeń o ile łatwiej byłoby nam funkcjonować...gdyby tak nauczyć się odbierać nadane przez innych komunikaty w nie zmienionej nie przetworzonej przez nasze jaźnie formie ....